Alejandro Martínez, CEO IAN (Carretilla): „Sektor spożywczy nie zawiódł ani jednego dnia w czasie pandemii, co świadczy o naszych wysokich standardach”.

Prezes świętuje dobry moment firmy, nie tracąc z oczu wyzwań geopolitycznych i gospodarczych

Kultowy kierowca furmanki w słomkowym kapeluszu i kremowym kombinezonie, który spopularyzował szparagi z Nawarry, świętuje 150 lat z Carretilla, jedną z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych marek konserwowanych warzyw na rynku krajowym. Marka, która świętuje również 50 lat w grupie spożywczej IAN (Industrias Alimentarias de Navarra), 20 lat temu dokonała skoku w kierunku dań gotowych do użycia w mikrofalówce, stając się krajowym liderem, a teraz koncentruje się na segmencie chłodzonym.
- Carretilla świętuje 150 lat historii. Jak udało się wam zrównoważyć tradycję z potrzebą innowacji w ciągle zmieniającym się sektorze?
- Rozwijaliśmy się wraz z sektorem i przyczyniliśmy się do jego ewolucji. Nasze korzenie sięgają warzyw w puszkach, gdzie nadal jesteśmy punktem odniesienia, szczególnie w przypadku produktów takich jak szparagi. Ale w 2005 roku postanowiliśmy zdywersyfikować ofertę o gotowe posiłki na półkach z żywnością w temperaturze pokojowej, gdzie obecnie mamy ponad 60 pozycji i jesteśmy liderami na rynku krajowym. Niedawno poszliśmy o krok dalej, wprowadzając nową gamę posiłków chłodzonych, przeznaczonych dla młodszych konsumentów, i otworzyliśmy dedykowany zakład dla tego segmentu. Krótko mówiąc, podtrzymujemy nasze zaangażowanie w tradycję, ale z wyraźnym zaangażowaniem w innowację i rozwój.
- Jak wyglądał proces przechodzenia z konserwowych warzyw na gotowe dania?
- Minęło 20 lat, odkąd zaczęliśmy od gotowych dań. Łatwo powiedzieć, ale ci z nas, którzy byli tam od środka, dobrze wiedzą, jak trudno jest dziś zostać liderami w tym segmencie. Przez ten czas nauczyliśmy się wiele o konsumentach i o tym, jak rozwijać produkty, które naprawdę działają. Co roku wprowadzamy na rynek dwa lub trzy nowe przepisy i jednocześnie wycofujemy te, które nie osiągają oczekiwanych obrotów. P: W sektorze, który jest również bardzo konkurencyjny.
- W sektorze, w którym panuje ogromna konkurencja.
- Jesteśmy bardzo wymagający w stosunku do każdego wprowadzanego przez nas produktu. Mamy samokrytyczne podejście, zarówno w aspektach technicznych — formulacja, kontrola chemiczna — jak i organoleptycznych: smak, tekstura, prezentacja. Ta rygorystyczność sprawiła, że konsumenci postrzegają naszą markę jako gwarancję zaufania. Nasza tradycja również działa na naszą korzyść: gdy wprowadzamy nowy produkt, wielu myśli: „Jeśli jest od Carretilla, spróbuję go”. Ale ta pierwsza próba zamienia się w powtórny zakup tylko wtedy, gdy produkt spełnia oczekiwania. Opakowanie nie wystarczy, aby było obiecujące; zawartość musi sprostać oczekiwaniom. To jest, jeśli nie nasz sekret, to przynajmniej podstawa naszej strategii: zachowanie najwyższej staranności w stosunku do produktu, opakowania i marki oraz robienie tego konsekwentnie. Ponieważ nie chodzi o jednorazowe sukcesy, ale o utrzymanie stałego wysokiego poziomu przez długi czas.
- Zmieniły się zwyczaje konsumentów. Jak radzisz sobie z konkurencją ze strony innych form żywności, takich jak dostawa i jedzenie na wynos?
- Uważam, że są to dwa modele konsumpcji, które współistnieją i się uzupełniają. W dużych miastach, takich jak Madryt i Barcelona, format „gotowe do spożycia” stał się powszechny: konsumenci kupują gotowe danie i spożywają je w domu tego samego dnia. Istnieje jednak nadal bardzo istotny segment związany z supermarketem, w którym szukają praktycznych rozwiązań, które są dobrze zakonserwowane i gotowe do spożycia w każdej chwili. W krajach takich jak Wielka Brytania działa to od dziesięcioleci; nie wymyślamy niczego. W Hiszpanii kontekst jest inny ze względu na znaczenie branży hotelarskiej, ale nadal oferujemy wyróżniającą propozycję: siłę marki i przede wszystkim jakość produktu. Nasze dania nie zawierają konserwantów ani barwników; są naturalne i wytwarzane przy użyciu technologii, która zachowuje smak, konsystencję i wygląd bez uszczerbku dla bezpieczeństwa żywności lub zdrowotności. Krótko mówiąc, nasza strategia jest jasna: dbaj o produkt z najwyższą starannością. Ponieważ dobre jedzenie ma znaczenie, a konsumenci to cenią.
- Jak zmienił się konsument w ostatnich latach?
- Wbrew powszechnemu przekonaniu konsumenci pozostają dość tradycyjni. Większość woli znane, tradycyjne dania: ryż, makaron, gulasze, ryby, klopsiki lub rośliny strączkowe z chorizo. Chociaż na specjalne okazje szukają czegoś bardziej wyrafinowanego, w życiu codziennym triumfują rodzinne przepisy. Domowe gotowanie, takie jak u naszych babć, jest nadal bardzo w modzie. I to jest wyzwanie: gdy ktoś próbuje naszych soczewic, nieuchronnie porównuje je do tych z domu. Nie ma miejsca na błąd; muszą być na poziomie.
- Mimo wszystko wciąż wprowadzają innowacje.
- Tak, ponieważ w przypadku gotowych dań nie ma miejsca na błąd: albo je lubisz, albo nie. Decyzja jest natychmiastowa. Dlatego wprowadzamy innowacje w postaci przepisów, które naprawdę działają: zapiekanki z cukinii lub bakłażana, lasagne, makaron faszerowany, sałatki... Dania, których przygotowanie w domu zajmuje trochę czasu, a które, jeśli są dobrze zrobione, docenią konsumenci. Zaczynamy w tym segmencie niemal od zera, ale krok po kroku się rozwijamy.
- Czy gotowe dania zastąpią tradycyjną kuchnię?
- Nie sądzę, żeby je zastąpiły, ale stają się coraz ważniejsze. Gotowanie wciąż sprawia przyjemność, zwłaszcza w weekendy. Ale w codziennym życiu, przy dzisiejszym szybkim tempie życia, wiele osób woli spędzać wolny czas na robieniu innych rzeczy. Codzienne gotowanie staje się niemal luksusem. Dlatego w naszych codziennych czynnościach szukamy szybkich, pysznych i zdrowych rozwiązań.

- Firma odegrała kluczową rolę w transformacji sektora spożywczego i pobudzeniu gospodarki Nawarry.
- Bez wątpienia. Jesteśmy firmą głęboko zaangażowaną w lokalne operacje. Obecnie zatrudniamy łącznie 841 pracowników, z czego 505 pracuje w Nawarze. Dla społeczności tej wielkości stanowi to znaczący wkład w zatrudnienie i wzrost gospodarczy. Jesteśmy szczególnie dumni z naszych osiągnięć tutaj, a jako dowód tego zaangażowania w tym roku otworzyliśmy nowy zakład w Cadreita (Nawarra). To ważny krok, który wzmacnia nasze zaangażowanie w dalszy lokalny rozwój.
- Jeśli spojrzeć na sytuację poza Hiszpanią, ponad 40% obrotów grupy pochodzi z eksportu.
- Dokładnie tak. Mamy osiem zakładów w Hiszpanii, każdy specjalizuje się w konkretnej kategorii, a kilka z nich jest dedykowanych oliwkom, zarówno zielonym, jak i czarnym. Hiszpania jest światowym liderem w eksporcie oliwek stołowych, a odkąd włączyliśmy te zakłady pod koniec lat 80., konsolidujemy naszą obecność międzynarodową. Obecnie eksportujemy do ponad 55 krajów, w tym do Japonii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, większości Europy i Ameryki Południowej. Oliwki są dla nas kluczowe: praktycznie 99% naszej produkcji jest przeznaczone za granicę. Ponadto ten kanał eksportowy służy jako punkt wejścia dla innych produktów, takich jak pochodne pomidorów, sosy, a nawet niektóre gotowe dania. Jest to bez wątpienia dźwignia wzrostu o dużym potencjale.
- Grupa IAN rozwijała się również poprzez przejęcia, takie jak Interoliva, Noreñenses i Taboada. Czy planujecie dalsze przejęcia, aby jeszcze bardziej rozszerzyć swoją obecność w tym sektorze?
- Nasza strategia łączy wzrost organiczny, który jest wolniejszy, ale kluczowy dla konsolidacji naszej obecnej działalności, ze strategicznymi przejęciami, które wzmacniają nasze dwie główne linie: oliwki i dania gotowe. Zawsze szukamy okazji, które dobrze wpisują się w naszą wizję. Aby przejęcie zadziałało, musi istnieć wzajemne zainteresowanie i zrozumienie. Będziemy nadal realizować tę formułę, która pozwala nam na solidny wzrost i generowanie synergii wartości.
- Czy rozważają Państwo rozszerzenie działalności o nowe kategorie?
- Bardziej niż zdobywanie nowych kategorii, wierzymy, że przyszłość sektora będzie zależeć od naszej zdolności do dostarczania wartości, jakości i różnorodności. Jeśli zrobimy to dobrze, konsumenci zareagują, a kategorie będą się rozwijać. Wyzwanie polega na przewidywaniu i oferowaniu odpowiednich ofert.
- Portobello Capital dołączyło jako partner inwestycyjny 10 lat temu. Jaką rolę odgrywa w decyzjach strategicznych?
- Ich rola była bardzo ważna. Od czasu ich wejścia w 2015 r. nasza strategia znacząco się zmieniła, ponieważ włączono przejęcia jako środek wzrostu. Portobello to hiszpański fundusz z rozległą wiedzą na temat sektora spożywczego, a ich wsparcie było kluczowe na tym etapie. Relacje są bardzo dobre: zasiadają w zarządzie i uczestniczą w podejmowaniu decyzji strategicznych, ale zarządzanie operacyjne pozostaje w rękach tego samego zespołu zarządzającego, co zawsze. To połączenie wsparcia i niezależności bardzo nam służyło.
- W jaki sposób firma podchodzi do wyzwań zrównoważonego rozwoju i stosowania opakowań nadających się do recyklingu, zwłaszcza w przypadku gotowych posiłków, do których produkcji wymagane jest użycie plastiku?
- Pracujemy z plastikiem nadającym się do recyklingu od kilku lat i jesteśmy bardzo świadomi wpływu na środowisko. Dlatego ściśle współpracujemy z naszymi dostawcami, aby zminimalizować ten wpływ i zapewnić, że wszystkie opakowania nadają się do recyklingu.
- Wychodzimy z bardzo poważnego kryzysu inflacyjnego, dodatkowo pogłębionego przez czynniki środowiskowe, takie jak susza. Jak sobie poradziłeś z tą sytuacją?
- Kryzys energetyczny doprowadził do znacznego wzrostu kosztów operacyjnych, nie tylko w sektorze spożywczym, ale praktycznie w całej branży. Nieuchronnie znalazło to częściowe odzwierciedlenie w cenie końcowej. Chociaż wzrosty procentowe mogły wydawać się wysokie — 10% lub nawet 15% — mówimy o produktach, które w ujęciu bezwzględnym pozostają bardzo przystępne cenowo, ponieważ ich cena jest często mierzona w centach, z wyjątkiem konkretnych przypadków, takich jak oliwa z oliwek, która została szczególnie dotknięta.
- Jak firma odpowiedziała na te wyzwania?
- W naszym przypadku działaliśmy z wielką ostrożnością. Wdrożyliśmy niezbędne zmiany, ale odpowiedzialnie, i udało nam się zwiększyć wolumen. To pokazuje, że popyt, daleki od kurczenia się, nadal rośnie, co pokazuje zaufanie konsumentów do naszej oferty. Każdy rok wydaje się przynosić nowy kryzys: najpierw energetyczny, potem klimatyczny, a teraz geopolityczny. Zwracamy uwagę na takie czynniki jak taryfy, zwłaszcza na niepewnych rynkach, takich jak Stany Zjednoczone, ale akceptujemy, że to jest nasza rzeczywistość i nadal dostosowujemy się, aby iść naprzód.
- Czy dotyczą Cię taryfy?
- Tak, Stany Zjednoczone są dla nas kluczowym rynkiem. Obecnie działamy normalnie, chociaż mamy dodatkowe 10% cło, które musieliśmy przerzucić. Dzięki dialogowi z naszymi dystrybutorami ta korekta została dobrze wchłonięta. Ryzyko pozostaje, ponieważ nie wiemy, czy to cło pozostanie w mocy, czy wzrośnie, co może mieć wpływ na ceny i konsumpcję. Jednak biorąc pod uwagę, że nasze produkty mają niską wartość jednostkową, nie odnotowaliśmy spadku popytu, w przeciwieństwie do innych sektorów, takich jak wino. Konsumpcja pozostała stabilna.

- Innym poważnym wyzwaniem stojącym przed sektorem jest brak wymiany pokoleniowej.
- Tak, jest. Chociaż nie jesteśmy rolnikami, utrzymujemy z nimi bardzo bliskie relacje, ponieważ dostarczają nam surowców. Rolnictwo znacznie się rozwinęło dzięki technologii, a systemy zbiorów i zarządzania uprawami uczyniły pracę bardziej wydajną i mniej uciążliwą. Pracujemy na podstawie rocznych umów, z zobowiązaniem zakupu i uczciwą ceną, która gwarantuje rentowność rolnika. Dla nas istotne jest, aby ich praca była opłacalna i stabilna, ponieważ nie można sadzić bez pewności sprzedaży.
- Jakie są według Pana najważniejsze wyzwania stojące przed sektorem spożywczym ogólnie, a AIN w szczególności?
- Istnieją dwa główne wyzwania: z jednej strony europejskie ramy regulacyjne, które są czasami bardziej restrykcyjne niż w innych krajach i mogą wpłynąć na naszą konkurencyjność; z drugiej strony wyzwanie geopolityczne, zwłaszcza taryfy w Stanach Zjednoczonych, kluczowym rynku dla nas. Wewnętrznie koncentrujemy się na rozwoju naszej nowej chłodni, zobowiązaniu strategicznym, które uważamy za niezbędne dla rozwoju firmy w nadchodzących latach.
- Czy Twoim zdaniem europejskie regulacje stanowią barierę dla konkurencyjności sektora spożywczego?
- Zdecydowanie. W Europie istnieje ogromna ilość regulacji, a nowe prawa pojawiają się co kilka miesięcy. Chociaż bezpieczeństwo żywności jest niezbędne, ta ciągła odnowa sprawia, że zarządzanie operacyjne jest bardzo trudne. Aby pracować efektywnie, potrzebujemy stabilnych i przewidywalnych regulacji; nie da się działać wydajnie w ciągle zmieniającym się otoczeniu.
- Jedną z najczęstszych skarg sektora są terminy narzucone przez Brukselę. Czy uważasz, że są one wykonalne?
- Chociaż jesteśmy w pełni oddani zrównoważonemu rozwojowi, czasami presja regulacyjna jest nadmierna, a terminy nie odpowiadają rzeczywistości operacyjnej. Generuje to przekroczenia uprawnień zarządczych, czy to na poziomie administracyjnym, czy poprzez wyspecjalizowane zespoły zewnętrzne, których nasi konkurenci w innych krajach nie mają, co ostatecznie wpływa na naszą konkurencyjność. Nie chodzi o nieprzestrzeganie, ale raczej o robienie tego ze zdrowym rozsądkiem i w sposób wykonalny.
- Jednym z Twoich głównych celów jest zdrowa żywność. Rząd pracuje nad Narodowym Planem Żywnościowym od jakiegoś czasu. Jak postrzegasz tę inicjatywę?
- Wszystko, co promuje zróżnicowaną i zrównoważoną dietę, postrzegamy jako pozytywne. W ostatnich latach wprowadzono środki mające na celu zmniejszenie zawartości soli i cukru w produktach. Jest to konieczne, ale należy to robić stopniowo, aby nie wpłynąć na smak i nie spowodować odrzucenia przez konsumentów.
- Czy uważasz, że jest to dobra poza?
- Ogólnie rzecz biorąc, tak. Zmniejszenie spożycia soli, cukru i dodatków to dobry kierunek, o ile nie zagraża to bezpieczeństwu żywności, które jest naszym priorytetem. Czasami zapomina się, że podczas pandemii hiszpański sektor spożywczy nie zawiódł ani jednego dnia. Półki były zaopatrzone i nie było kryzysów żywnościowych, co pokazuje nasze wysokie standardy i jakość.
- Co masz na myśli mówiąc o ryzyku dla bezpieczeństwa żywności?
- Jeśli przepisy zbyt mocno ograniczą stosowanie niektórych opakowań lub kluczowych składników, ryzyko skażenia może wzrosnąć. Dlatego ważne jest znalezienie równowagi: przejście na zdrowsze produkty, tak, ale bez narażania bezpieczeństwa. Branża już zgłasza te obawy rządowi za pośrednictwem FIAB, który kieruje tym trwającym dialogiem.
- Czy otrzymałeś jakąś informację zwrotną od Administracji?
- Tak, chociaż proces ten przebiega wolniej, niż byśmy sobie tego życzyli jako branża, wierzymy, że relacje z władzami będą zawsze pozytywne i konstruktywne.
- Jakie są Twoje perspektywy na ten rok?
- Jak dotąd nie dokonaliśmy żadnych przejęć, które zazwyczaj mają znaczący wpływ na wyniki. Nadal oceniamy możliwości, ale w tym roku spodziewamy się wzrostu organicznego na poziomie od 3% do 5%. Skupiamy się głównie na posiłkach chłodzonych, gdzie odnotowujemy znaczący wzrost. Rynek żywności pozostaje stabilny, bez wahań, których doświadczają inne sektory, takie jak technologia.
elmundo